Kaplica Wdzięczności
Dla papieża i . . .
Był sierpień 1944 roku. We wsi Biała koło Wielenia, jak dotąd, panował względny spokój.
Od początku wojny wysiedlono co prawda sześć rodzin, ale poza tym wojna nie dała się tu ludziom bardzo we znaki. Jedyną niedogodnością stała się konieczność opieki nad rannymi żołnierzami niemieckimi, których przysyłano tu z frontu wschodniego.
Sytuacja jednak nagle się zmieniła. W okolicznych lasach pojawili się spadochroniarze.
Całą wieś otoczyli 8 sierpnia niemieccy żołnierze. Mieszkańców zgromadzono na górkach przed wsią. Usłyszeli ogłoszenie.
Wszyscy z domów znajdujących się po lewej stronie drogi biegnącej od miejscowości Hamrzyska zostaną rozstrzelani. Uzasadnienie? Ktoś doniósł, że ludzie ze wsi pomagają partyzantom.
Nie oszczędzi się nikogo. Ani kobiet, ani małych dzieci, ani starców.
Dla papieża i . . .
Był sierpień 1944 roku. We wsi Biała koło Wielenia, jak dotąd, panował względny spokój.
Od początku wojny wysiedlono co prawda sześć rodzin, ale poza tym wojna nie dała się tu ludziom bardzo we znaki. Jedyną niedogodnością stała się konieczność opieki nad rannymi żołnierzami niemieckimi, których przysyłano tu z frontu wschodniego.
Sytuacja jednak nagle się zmieniła. W okolicznych lasach pojawili się spadochroniarze.
Całą wieś otoczyli 8 sierpnia niemieccy żołnierze. Mieszkańców zgromadzono na górkach przed wsią. Usłyszeli ogłoszenie.
Wszyscy z domów znajdujących się po lewej stronie drogi biegnącej od miejscowości Hamrzyska zostaną rozstrzelani. Uzasadnienie? Ktoś doniósł, że ludzie ze wsi pomagają partyzantom.
Nie oszczędzi się nikogo. Ani kobiet, ani małych dzieci, ani starców.
Ludzie stali bardzo długo, czekając na śmierć. Płakały nie tylko małe dzieci, ale także wielu dorosłych. Kobiety modliły się. Żołnierze jednak, z jakiegoś powodu, nie strzelali – czekali na przyjazd Leichnera – SS-mana, który miał wydać w tej sprawie ostateczny rozkaz. Wyprosiła to u ich dowódcy Niemka, Frida Wencke, sołtys Białej. Chodziła po wsi tak długo, płacząc i błagając gestapowców, żeby nie robili niczego do przyjazdu Leichnera. Tak długo aż się zgodzili.
W końcu Leichner przyjechał. Ubrany był w żółty mundur NSDAP, ale często widywano go też w czarnym mundurze SS. Nie wiadomo o nim obecnie prawie nic. Podobno był kimś ważnym i znał samego gubernatora Greisera. Mieszkał w Mężyku, Jego własność stanowił tam młyn.
Kiedy w końcu pojawił się we wsi, długo patrzył na ludzi spędzonych na rozstrzelanie. W końcu powiedział. Mężczyźni mają iść do budynku szkoły i czekać na dalsze decyzje, a kobiety i dzieci mogą odejść do swoich domów. Kiedy ludzie usłyszeli te słowa, poczuli taką ulgę, że zaczęli płakać. Wtedy stało się coś dziwnego. Leichner wyjął pistolet. Chciał zastrzelić człowieka, który doniósł na mieszkańców. Towarzyszył on przybyłym gestapowcom Przeszkodził mu w tym jednak dowódca żołnierzy.
Dzięki Niemce i SS-manowi nikomu ze wsi nie spadł włos z głowy.
Przed wkroczeniem Rosjan Leichner wyjechał z Mężyka. Wiedział, że nie może tu zostać, bo zostaie przez Rosjan zabity. Przyjechał jeszcze do Białej pożegnać się z jej mieszkańcami. Frida mieszkała w okolicy jeszcze wiele lat zanim wyjechała do Niemiec. Do końca otoczona była wielkim szacunkiem całej okolicy.
Mieszkańcy Białej nigdy o nich nie zapomnieli. Kilka lat temu ufundowali Kaplicę
Wdzięczności, przy której napis głosi:
1. Za ocalenie mieszkańców Białej od rozstrzelania przez hitlerowców 8 września 1944r.
2. Za ocalenie wioski w czasie pożaru Puszczy Noteckiej 10 sierpnia 1992r.
3. Za pobyt Kardynała Wojtyły nad naszym jeziorem na początku lipca i sierpnia 1977r.
Pod kapliczką wmurowana jest tablica upamiętniająca Fridę Wencke, Leichnera i wydarzenia z 8 sierpnia 1944 roku.
Leszek Magdziarz