Dar Krokowej
Sobotni, nadzwyczaj ciepły wieczór, pierwszego października. W zbliżającym się już do onegdajszego Brombergu autobusie Toyoty, pełno szczęśliwych pasażerów. Skąd wycieczkowicze wracają? Z dziennej wracają wycieczki do pruskiego zamku w Krokowej. I proszą głośno, m.in. panie, Ewa Rinc, pani Robaszkiewicz, pan Szarwaryn, p. Rychłowski, p. Lutowski, Brzezicha, trzeba by po prostu wymienić wszystkich, proszą o spełnienie najważniejszego teraz ich życzenia. Nie da się, niestety. wymienić wszystkich, ale życzenie, da się jak najbardziej. Proszą o jedno. Przekazać organizatorom tej ekskursji, mówią, podziękowanie za naprawdę niezapomniane dzisiejsze przeżycia. Na bieżąco, takie serdeczne wyrazy szczerej wdzięczności odbierał już Michał Lehmann, kierujący z maestrią tradycyjną, jesienną eskapadą.
Uwerturą do wizyty w krokowskim zamku było zapoznawanie się w pełnym przedpołudniowym słońcu z skwerem Kościuszki i cumującymi przy jego nabrzeżu statkami. Częścią zwiedzanego, od samego momentu otwarcia, muzeum Krokowa była z kolei prezentowana w przestronnych salach odnowionego zamku wystawa na temat historii rodu von Krockowów, czyli Archivum Crocovianum. Oglądający z TMN Bydgoszcz znaleźli tu tablice informacyjne o barwnych dziejach członków tej rodziny, Reinholda i Heinricha Krokowskiego, Ernesta I Krokowskiego czy owianego mroczną legendą Alberta Szalonego, a także podziwiali meble, piece kaflowe, obrazy, książki i oryginalne dokumenty z przeszłości Krokowej.
Krokowa jest gniazdem rodowym jednego z najstarszych szlacheckich rodów pomorskich, którego przodek „milites Gneomirus” pojawił się w dokumentach już w 1285 roku. We wrześniu 1939 r. 26-letni Albrecht, aby uniknąć rozkazu mobilizacyjnego, dokonał samookaleczenia. Był gospodarzem majątku do 1945 r. Ułan Reinhold, po kilku tygodniach powrócił z niemieckiej niewoli i spotkał się z braćmi w Krokowej. Walczył w mundurze Wojska Polskiego. Heinrich wstąpił do SS. Wszyscy zginęli na froncie. Nekrologi trzech poległych braci von Krockow zawierały stwierdzenie: W ciężkich czasach polskich rządów pozostawali wierni niemczyźnie.
Z kart tej poruszającej historii wybitnego pruskiego rodu przejęci podróżnicy, przechodząc teraz do kościoła św. Katarzyny Aleksandryjskiej, odnajdywali się powoli w pierwszo październikowej teraźniejszości. Zwieńczeniem pamiętnej ekspedycji stał się kilkudziesięciominutowy, relaksujący popołudniowy pobyt na rozległej, piaszczystej i całkowicie opustoszałej bałtyckiej plaży w Karwi i nieskończona perspektywa morskiej przestrzeni. Stamtąd nastąpił powrót do macierzystych rubieży.
Niezatarte odczucia wyniesione z Krokowej pozostają bez powrotu. Są razem z członkami TMN Bydgoszcz.
(jakusz)
Fot. Michał Lehmann
- Odsłon: 1109